Jeden telefon całkowicie wyprowadził mnie z równowagi. Nie wiedziałam co o tym wszystkim mam myśleć. Ktoś kazał mi wybierać po, której stronie będę. Nie znałam wampirów z Harbor, ale wiedziałam, że próbują żyć tak jak zwyczajni ludzie, może nie do końca tak samo, ale jednak podobnie. Za to przedwieczni żywili się zwykłymi ludźmi, ja też miałam być tylko kolacją, nie przewidzieli, że mogę to przetrwać. To rozjaśniło mój umysł. Przedwieczni są bezwzględni, zabijają ludzi tylko dla zaspokojenia pragnienia. Nawet nie wiem jak mogłam mieć w głowie mętlik. Nie ważne co wiem o Lil i całej reszcie, ważne co wiem o przedwiecznych. Decyzja była banalnie prosta.
Wyszłam z domu i pobiegłam do posiadłości w lesie. Weszłam do ogromnego domu i bez jakichkolwiek powitań ruszyłam w stronę pokoju Lil. Dziewczynę zszokował mój widok.
- David mówił, że na dziś skończyliście.
- Bo tak było. - odparłam.
- Więc co tu robisz? Jakoś nie wyglądasz tak jakbyś przyszła tu na plotki. - dziewczyna była zszokowana moją obecnością, wyglądała tak jakby się mnie bała. Nagle stanął za mną Ethan. Wyglądał na wściekłego.
- Co się tu dzieje? - blondyn zapytał i uważnie zmierzył mnie wzrokiem. Nie znosiłam jego obecności i nie zamierzałam mu odpowiadać. - Posłuchaj Evelyn promieniujesz mocą jak elektrownia więc albo łaskawie powiesz mi co się dzieje, albo łaskawie zabierz stąd swój tyłek zanim komuś stanie się krzywda. - wkurzyłam się. Złapałam blondyna za szyję i przytwierdziłam do ściany. Zrobiłam to tak szybko, że ten nawet nie był w stanie zareagować.
- Ev przestań! - dziewczyna była na tyle przerażona, że bała się do mnie podejść. Nagle zbiegły się wszystkie wampiry.
- Wynoście się stąd! Tylko dodajecie jej siły! - krzyknął Ethan, ale on jako jedyny nie wyglądał na przerażonego. Dotarło do mnie co robię.
- Przedwieczni chcą mnie. Dlaczego? - zapytałam i zaraz po tym wypuściłam Ethana. Wszyscy byli zdezorientowani, nie wiedzieli co mają ze mną zrobić. Bali się mnie, ale nie mogli nic mi zrobić. David podszedł do mnie niewzruszony.
- Choć. Porozmawiamy na zewnątrz. - powiedział spokojnie. Posłuchałam go. Nie chciałam tu zostać. Nie po tym wszystkim. Chłopak ruszył w stronę lasu. Pobiegłam za nim. Pokonaliśmy dużą odległość, ale nie byłam w stanie określić jej dokładnie. Znaleźliśmy się nad jeziorem.
- Tu nikt nas nie usłyszy. - powiedział mężczyzna. Nie odpowiedziałam. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Rozejrzałam się po okolicy. Było tu pięknie. Już kiedyś tutaj byłam. - To tu pierwszy raz cię spotkałem. Nie widziałaś mnie, ale wyczułaś czyjąś obecność. Otoczyła cię niebieska poświata. Już wtedy wiedziałem, że jesteś wyjątkowa. - patrzyłam zszokowana na Davida, który mówił to wszystko z delikatnym uśmiechem na ustach. - Nie patrz tak na mnie. - dodał po chwili. Po raz kolejny dzisiaj nic nie odpowiedziałam. Usiadłam na jednym z kamieni i przyglądałam się wodzie.
- Dlaczego oni chcą akurat mnie? - zapytałam po chwili. David ustał obok mnie.
- Bo jesteś potężna i zagubiona. Liczą, że jeżeli dołączysz do nich będą tobą manipulować i zdobędą najpotężniejszą broń. O takich istotach jak ty słyszałem tylko legendy. Jesteś niezwykła.
- Ale skąd to wszystko? Dlaczego jestem taka silna? Dlaczego to akurat mną chcą sterować?
- Wiem, że w to nie wierzysz, ale twoi rodzice musieli być łowcą i wilkiem. Obie te rasy nienawidzą wampirów, a zwłaszcza wilki. Łatwo je wyprowadzić z równowagi, dają ponieść się emocjom. - nie chciałam słuchać Davida, ale nic innego mi nie pozostało. - Bardzo rzadko występują takie związki, ale dzieci z nich zrodzone są wyjątkowo silnymi istotami i to chyba ta rasa najbardziej ze wszystkich nienawidzi wampiry. Gdy taka hybryda zostanie ugryziona przez wampira powinna zwariować. Przyznaj, że czujesz wstręt sama do siebie, a nasze towarzystwo źle na ciebie wpływa. - David miał rację. - Jesteś chyba jedyną taką istotą. Dopiero rok temu zostałaś przemieniona. Doskonale o tym wiedzą. Nie zdążyłaś jeszcze całkiem się z tym oswoić, chcą to wykorzystać.
- Kazali mi wybierać. Wy albo oni. Za miesiąc tu przybędą. - powiedziałam nawet nie patrząc na Davida.
- Co wybrałaś? - jego pytanie mnie oburzyło. Ustałam przed Davidem.
- Zwariowałeś!? A jak myślisz?! Oni zabijają ludzi, a ty jeszcze pytasz kogo wybrałam! - zaczęłam wrzeszczeć, na co mężczyzna zaczął się śmiać.
- Mówiłem, że wilki wyjątkowo łatwo wyprowadzić z równowagi. - nadal byłam wściekła i miałam ochotę go zabić, ale dotarło do mnie, że moje zachowanie, mimo iż przerażało samą mnie to faktycznie było zabawne. Po chwili jednak przypomniały mi się kilka ważnych faktów z rozmowy telefonicznej.
- David - zaczęłam niepewnie. - Powiedzieli, że dołączając do was wybiorę przegraną stronę. - mężczyzna przyglądał się mi, ale nic nie odpowiedział, wyglądał tak jakby czekał na moją dalszą wypowiedź. Nie wiedziałam czy powinnam mu powiedzieć o tym, że głos mojego rozmówcy przypominał mi głos mojego brata. Chwilę trawiłam ten pomysł w głowie i uznałam, że tę wiadomość zachowam dla siebie. Byłam pewna, że nie rozmawiałam z moim bratem. Znałam go doskonale. Louis nie byłby zdolny do skrzywdzenia kogokolwiek, ale w głębi duszy marzyłam aby to jednak był mój brat. Chciałam aby Lou żył. Wtedy wszystko byłoby prostsze. A może trudniejsze? Nie ważne. Dla mnie liczyło się to, że może jakimś cudem mój brat żyje i nawet gdyby to on do mnie zadzwonił to tłumaczyłam to sobie tym, że został do tego zmuszony. Dla istoty nadprzyrodzonej zmuszenie człowieka do czegokolwiek jest przecież banalnie proste, nie dopuszczałam do siebie tego co mówił o moich rodzicach David. To ja ich znałam nie on.
- Pamiętasz jeszcze coś istotnego z tej rozmowy? - zapytał po chwili ciszy.
- Nie. - skłamałam. - David, naucz mnie maskować moc. - po mojej prośbie zaczęliśmy trening. Wtedy jeszcze nie zastanawiałam się dlaczego szatyn chce mi pomóc, przecież wystawiło to na ogromne niebezpieczeństwo wszystkich.
Był już ranek. Ćwiczyliśmy całą noc. Zaczęło mnie to już irytować.
- Mam dość. - marudziłam.
- I zaczynasz okazywać moc. Zapamiętaj, łatwo dajesz się ponieść emocjom, jeżeli chcesz ukryć swoją energię musisz być spokojna. - wkurzało mnie to.
- Czyli gdy będę się denerwować to moja moc będzie widoczna. To chore! Mam być jak robot?!
- Ev! - krzyknął chłopak, zaczęłam się uspokajać. - Lepiej, ale nadal źle. - powiedział z uśmiechem co tylko mnie zdenerwowało i moja moc znowu była dużo bardziej wyczuwalna. - Uspokój się. Przedwieczni są znacznie silniejsi od zwykłych wampirów, bez problemu mogliby nas zmieść z powierzchni ziemi, ale jest coś co potrafimy my, a oni nie. Zwykłe wampiry są znacznie bardziej wyczulone na moce od nich. Dzięki temu wiemy gdy są w pobliżu, a oni nie zdają sobie z tego sprawy. Chyba. Zrobiłaś jakieś tam postępy, może niewielkie, ale jest dużo lepiej niż było. Jednak jeżeli dojdzie do walki najpierw będziesz przerażona, ale po chwili te uczucie zmieni się w wściekłość i nienawiść, te uczucia najbardziej odkrywają twoją moc, która przy przedwiecznych i tak będzie ogromna. Musisz nauczyć się panować nad sobą w czasie walki, bo jeżeli zobaczą jak potężna jesteś zmienią zdanie i zamiast chcieć cię u siebie spróbują cię zabić.
- Myślisz, że przy niech będę umiała się opanować? - zapytałam z nieukrywaną kpiną w głosie. - Przypomnij sobie co parę godzin temu zrobiłam Ethanowi. Co by było gdybym się nie powstrzymała?
- Nie dałby ci się tak łatwo zabić, blondas świetnie walczy. Wiesz, mam doskonały pomysł. - nie musiałam czytać w myślach, żeby wiedzieć, iż pomysł Davida mi się nie spodoba. - Nie wiem jak Ethan to robi, ale działa na ciebie jak płachta na byka, więc przebywanie z nim będzie dla ciebie świetnym treningiem na ukrywanie mocy, a do tego nauczysz się walczyć. - byłam w szoku. Nie wiedziałam jak wybić Davidowi z głowy ten pomysł. Z Ethanem rozmawiałam tylko dwa razy, jeżeli coś takiego można nazwać rozmową, w dodatku za każdym razem próbowałam mu coś zrobić. Nie wiedziałam za co tak nienawidziłam blondyna. Nie znałam go, a mimo to nienawidziłam, miałam ochotę go zabić, to było silniejsze ode mnie. Sama siebie zaczęłam się bać. Postanowiłam, że muszę to zakończyć i nauczyć się akceptować obecność chłopaka.
- Kiedy zaczynam? - zapytałam zrezygnowana.
- Idź zjeść i wróć tu za jakieś dwie godziny. - najpierw wkurzyło mnie, że przypomniał mi o jedzeniu, a potem dotarło do mnie że za dwie godziny ma się spotkać i Ethanem. To chyba ponad moje siły. - pomyślałam.
- Co?! Tak szybko?! - David na moją reakcję tylko się zaśmiał, normalnie byłabym na niego wściekła, ale jego szczery śmiech dobrze na mnie działał, to była rzadkość u kogoś takiego jak on, kogoś kto cały czas ukrywa swoje emocje przed wszystkimi. W tamtej chwili zapragnęłam poznać go bliżej, chciałam poznać jego przeszłość, chciałam zajrzeć do jego umysłu, ale to byłoby niesprawiedliwe. Nie powinnam grzebać mu w głowie. Każdy zasługuje na prywatność. Rzuciłam tylko krótkie: "Pa" w stronę chłopaka i pobiegłam na polowanie.
-----------------------------------------------
Wróciłam do pisania tego opowiadania. Planuję dodawać rozdział co tydzień, ale niczego nie obiecuje.
Po takiej nieobecności powinnam przygotować coś lepszego, ale w każdym rozdziale nie może być nie wiadomo jakich akcji.
Zostawcie po sobie komentarze. Powiedzcie co sądzicie na temat długości rozdziałów, co się wam podoba, a co nie.
Wyszłam z domu i pobiegłam do posiadłości w lesie. Weszłam do ogromnego domu i bez jakichkolwiek powitań ruszyłam w stronę pokoju Lil. Dziewczynę zszokował mój widok.
- David mówił, że na dziś skończyliście.
- Bo tak było. - odparłam.
- Więc co tu robisz? Jakoś nie wyglądasz tak jakbyś przyszła tu na plotki. - dziewczyna była zszokowana moją obecnością, wyglądała tak jakby się mnie bała. Nagle stanął za mną Ethan. Wyglądał na wściekłego.
- Co się tu dzieje? - blondyn zapytał i uważnie zmierzył mnie wzrokiem. Nie znosiłam jego obecności i nie zamierzałam mu odpowiadać. - Posłuchaj Evelyn promieniujesz mocą jak elektrownia więc albo łaskawie powiesz mi co się dzieje, albo łaskawie zabierz stąd swój tyłek zanim komuś stanie się krzywda. - wkurzyłam się. Złapałam blondyna za szyję i przytwierdziłam do ściany. Zrobiłam to tak szybko, że ten nawet nie był w stanie zareagować.
- Ev przestań! - dziewczyna była na tyle przerażona, że bała się do mnie podejść. Nagle zbiegły się wszystkie wampiry.
- Wynoście się stąd! Tylko dodajecie jej siły! - krzyknął Ethan, ale on jako jedyny nie wyglądał na przerażonego. Dotarło do mnie co robię.
- Przedwieczni chcą mnie. Dlaczego? - zapytałam i zaraz po tym wypuściłam Ethana. Wszyscy byli zdezorientowani, nie wiedzieli co mają ze mną zrobić. Bali się mnie, ale nie mogli nic mi zrobić. David podszedł do mnie niewzruszony.
- Choć. Porozmawiamy na zewnątrz. - powiedział spokojnie. Posłuchałam go. Nie chciałam tu zostać. Nie po tym wszystkim. Chłopak ruszył w stronę lasu. Pobiegłam za nim. Pokonaliśmy dużą odległość, ale nie byłam w stanie określić jej dokładnie. Znaleźliśmy się nad jeziorem.
- Tu nikt nas nie usłyszy. - powiedział mężczyzna. Nie odpowiedziałam. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Rozejrzałam się po okolicy. Było tu pięknie. Już kiedyś tutaj byłam. - To tu pierwszy raz cię spotkałem. Nie widziałaś mnie, ale wyczułaś czyjąś obecność. Otoczyła cię niebieska poświata. Już wtedy wiedziałem, że jesteś wyjątkowa. - patrzyłam zszokowana na Davida, który mówił to wszystko z delikatnym uśmiechem na ustach. - Nie patrz tak na mnie. - dodał po chwili. Po raz kolejny dzisiaj nic nie odpowiedziałam. Usiadłam na jednym z kamieni i przyglądałam się wodzie.
- Dlaczego oni chcą akurat mnie? - zapytałam po chwili. David ustał obok mnie.
- Bo jesteś potężna i zagubiona. Liczą, że jeżeli dołączysz do nich będą tobą manipulować i zdobędą najpotężniejszą broń. O takich istotach jak ty słyszałem tylko legendy. Jesteś niezwykła.
- Ale skąd to wszystko? Dlaczego jestem taka silna? Dlaczego to akurat mną chcą sterować?
- Wiem, że w to nie wierzysz, ale twoi rodzice musieli być łowcą i wilkiem. Obie te rasy nienawidzą wampirów, a zwłaszcza wilki. Łatwo je wyprowadzić z równowagi, dają ponieść się emocjom. - nie chciałam słuchać Davida, ale nic innego mi nie pozostało. - Bardzo rzadko występują takie związki, ale dzieci z nich zrodzone są wyjątkowo silnymi istotami i to chyba ta rasa najbardziej ze wszystkich nienawidzi wampiry. Gdy taka hybryda zostanie ugryziona przez wampira powinna zwariować. Przyznaj, że czujesz wstręt sama do siebie, a nasze towarzystwo źle na ciebie wpływa. - David miał rację. - Jesteś chyba jedyną taką istotą. Dopiero rok temu zostałaś przemieniona. Doskonale o tym wiedzą. Nie zdążyłaś jeszcze całkiem się z tym oswoić, chcą to wykorzystać.
- Kazali mi wybierać. Wy albo oni. Za miesiąc tu przybędą. - powiedziałam nawet nie patrząc na Davida.
- Co wybrałaś? - jego pytanie mnie oburzyło. Ustałam przed Davidem.
- Zwariowałeś!? A jak myślisz?! Oni zabijają ludzi, a ty jeszcze pytasz kogo wybrałam! - zaczęłam wrzeszczeć, na co mężczyzna zaczął się śmiać.
- Mówiłem, że wilki wyjątkowo łatwo wyprowadzić z równowagi. - nadal byłam wściekła i miałam ochotę go zabić, ale dotarło do mnie, że moje zachowanie, mimo iż przerażało samą mnie to faktycznie było zabawne. Po chwili jednak przypomniały mi się kilka ważnych faktów z rozmowy telefonicznej.
- David - zaczęłam niepewnie. - Powiedzieli, że dołączając do was wybiorę przegraną stronę. - mężczyzna przyglądał się mi, ale nic nie odpowiedział, wyglądał tak jakby czekał na moją dalszą wypowiedź. Nie wiedziałam czy powinnam mu powiedzieć o tym, że głos mojego rozmówcy przypominał mi głos mojego brata. Chwilę trawiłam ten pomysł w głowie i uznałam, że tę wiadomość zachowam dla siebie. Byłam pewna, że nie rozmawiałam z moim bratem. Znałam go doskonale. Louis nie byłby zdolny do skrzywdzenia kogokolwiek, ale w głębi duszy marzyłam aby to jednak był mój brat. Chciałam aby Lou żył. Wtedy wszystko byłoby prostsze. A może trudniejsze? Nie ważne. Dla mnie liczyło się to, że może jakimś cudem mój brat żyje i nawet gdyby to on do mnie zadzwonił to tłumaczyłam to sobie tym, że został do tego zmuszony. Dla istoty nadprzyrodzonej zmuszenie człowieka do czegokolwiek jest przecież banalnie proste, nie dopuszczałam do siebie tego co mówił o moich rodzicach David. To ja ich znałam nie on.
- Pamiętasz jeszcze coś istotnego z tej rozmowy? - zapytał po chwili ciszy.
- Nie. - skłamałam. - David, naucz mnie maskować moc. - po mojej prośbie zaczęliśmy trening. Wtedy jeszcze nie zastanawiałam się dlaczego szatyn chce mi pomóc, przecież wystawiło to na ogromne niebezpieczeństwo wszystkich.
Był już ranek. Ćwiczyliśmy całą noc. Zaczęło mnie to już irytować.
- Mam dość. - marudziłam.
- I zaczynasz okazywać moc. Zapamiętaj, łatwo dajesz się ponieść emocjom, jeżeli chcesz ukryć swoją energię musisz być spokojna. - wkurzało mnie to.
- Czyli gdy będę się denerwować to moja moc będzie widoczna. To chore! Mam być jak robot?!
- Ev! - krzyknął chłopak, zaczęłam się uspokajać. - Lepiej, ale nadal źle. - powiedział z uśmiechem co tylko mnie zdenerwowało i moja moc znowu była dużo bardziej wyczuwalna. - Uspokój się. Przedwieczni są znacznie silniejsi od zwykłych wampirów, bez problemu mogliby nas zmieść z powierzchni ziemi, ale jest coś co potrafimy my, a oni nie. Zwykłe wampiry są znacznie bardziej wyczulone na moce od nich. Dzięki temu wiemy gdy są w pobliżu, a oni nie zdają sobie z tego sprawy. Chyba. Zrobiłaś jakieś tam postępy, może niewielkie, ale jest dużo lepiej niż było. Jednak jeżeli dojdzie do walki najpierw będziesz przerażona, ale po chwili te uczucie zmieni się w wściekłość i nienawiść, te uczucia najbardziej odkrywają twoją moc, która przy przedwiecznych i tak będzie ogromna. Musisz nauczyć się panować nad sobą w czasie walki, bo jeżeli zobaczą jak potężna jesteś zmienią zdanie i zamiast chcieć cię u siebie spróbują cię zabić.
- Myślisz, że przy niech będę umiała się opanować? - zapytałam z nieukrywaną kpiną w głosie. - Przypomnij sobie co parę godzin temu zrobiłam Ethanowi. Co by było gdybym się nie powstrzymała?
- Nie dałby ci się tak łatwo zabić, blondas świetnie walczy. Wiesz, mam doskonały pomysł. - nie musiałam czytać w myślach, żeby wiedzieć, iż pomysł Davida mi się nie spodoba. - Nie wiem jak Ethan to robi, ale działa na ciebie jak płachta na byka, więc przebywanie z nim będzie dla ciebie świetnym treningiem na ukrywanie mocy, a do tego nauczysz się walczyć. - byłam w szoku. Nie wiedziałam jak wybić Davidowi z głowy ten pomysł. Z Ethanem rozmawiałam tylko dwa razy, jeżeli coś takiego można nazwać rozmową, w dodatku za każdym razem próbowałam mu coś zrobić. Nie wiedziałam za co tak nienawidziłam blondyna. Nie znałam go, a mimo to nienawidziłam, miałam ochotę go zabić, to było silniejsze ode mnie. Sama siebie zaczęłam się bać. Postanowiłam, że muszę to zakończyć i nauczyć się akceptować obecność chłopaka.
- Kiedy zaczynam? - zapytałam zrezygnowana.
- Idź zjeść i wróć tu za jakieś dwie godziny. - najpierw wkurzyło mnie, że przypomniał mi o jedzeniu, a potem dotarło do mnie że za dwie godziny ma się spotkać i Ethanem. To chyba ponad moje siły. - pomyślałam.
- Co?! Tak szybko?! - David na moją reakcję tylko się zaśmiał, normalnie byłabym na niego wściekła, ale jego szczery śmiech dobrze na mnie działał, to była rzadkość u kogoś takiego jak on, kogoś kto cały czas ukrywa swoje emocje przed wszystkimi. W tamtej chwili zapragnęłam poznać go bliżej, chciałam poznać jego przeszłość, chciałam zajrzeć do jego umysłu, ale to byłoby niesprawiedliwe. Nie powinnam grzebać mu w głowie. Każdy zasługuje na prywatność. Rzuciłam tylko krótkie: "Pa" w stronę chłopaka i pobiegłam na polowanie.
-----------------------------------------------
Wróciłam do pisania tego opowiadania. Planuję dodawać rozdział co tydzień, ale niczego nie obiecuje.
Po takiej nieobecności powinnam przygotować coś lepszego, ale w każdym rozdziale nie może być nie wiadomo jakich akcji.
Zostawcie po sobie komentarze. Powiedzcie co sądzicie na temat długości rozdziałów, co się wam podoba, a co nie.
Dopiero tu weszłam i urzekł mnie szablon, jest piękny, już 4 rozdziały? Nie będę czytać samego czwartego rozdziału, nadrobię całą resztę i przyszykuje dla ciebie długi komentarz.
OdpowiedzUsuńhttp://demony-13.blogspot.com
Zawitałam do Ciebie po raz pierwszy :)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się Twój styl pisania - jest lekki, dzięki czemu przeczytałam rozdział jednych tchem. Muszę nadrobić poprzednie rozdziały, bo zaciekawiła mnie akcja. Dodatkowo podoba mi się tematyka opowiadania.
I jeszcze jedno - bardzo ładny szablon ;)
Pozdrawiam,
Marta
Witam.
OdpowiedzUsuńBlog został zgłoszony do katalogu na Rejestrze blogów, jednak nie została podana żadna kategoria, dlatego prosiłabym o uzupełnienie zgłoszenia. Wystarczy dopis.
Pozdrawiam.
Dzieńdobrywieczór, przybyłam tu, żeby oznajmić, że (z racji wielkiego serduszka xD) nominowałam Cię do Liebstar Award. Nie, nie dziękuj, naprawdę nie ma za co, to drobiazg! ;3
OdpowiedzUsuńPo więcej informacji zapraszam tutaj:
http://i-will-save-you-from-yourself.blogspot.com/2015/02/liebster-award.html
Pozdrawiam!
Bardzo fajny rozdział :D
OdpowiedzUsuńBardzo fanjne opowiadanie, wciąga i fajnie się je czyta :) Czekam na dalsze części.
OdpowiedzUsuńTeraz trochę spamu :D
OdpowiedzUsuńWitaj :P
Nie wiem czy wiesz, ale zostałaś nominowana do Liebster Award, aby dowiedzieć się więcej zapraszam tu:
http://nie-moge-przestac.blogspot.com/2015/03/liebster-award.html
Pozdrawiam serdecznie i powodzenia :*
Nominuję Cię do LBA :)
OdpowiedzUsuńhttp://peetniss-love-story.blogspot.com/2015/04/liebster-blogger-award.html
Fajne
OdpowiedzUsuń